Ocena: ( 9.75 / 10 )
Głosów: 4 Pobrano: 89 razy.
Gra zaczynała się od intra (ale takiego commodore'owego, nie pecetowego), gdzie była muzyka z "Smoke on the water" zespołu Deep Purple (ciekawe ,czy twórcy gry zapłacili coś za prawo do wykorzystania muzyki z ich piosenki). Później wybierało się grę lub edycję plansz (gdzie można było zmienić każdą z 30 plansz i wypróbować ją po zmianach). W edytorze można było też zagrać na planszy, do której się jeszcze nie doszło. Tak w ogóle to było kilka rodzajów klocków/kamieni, po których sie chodziło i tylko 1 z nich był możliwy do przedziurawienia. A po co dziury? Żeby uciec przed wrogimi ludkami (których ja i moi bracia nazywamy 'siwulcami', od siwego koloru, w jakim byli na pierwszej planszy) czy wpuścić ich do niej. My przez taką dziurę przelecimy (bez skojarzeń, wy niewyżyci...), a oni zostaną, przy czym trzeba uważać, kiedy zrobić dziurę, bo jeśli wpadną do niej zaraz po zrobieniu, to wylezą z niej, zanim się zasklepi. A jeśli nie zdążą, to dziura zasklepi się z nimi, a oni nie będą nam juz przeszkadzać - przynajmniej przez chwilę, bo po takim czasie spadają z góry planszy w losowo wybranym przez komputer miejscu. Jeśli spadną do miejsca, z którego nie będą mogli wyjść, to mamy ich z głowy już do końca planszy. Każdą planszę kończy się spadnięciem lub dobiegnięciem do migającego, niebieskiego wyjścia i przechodzi do następnej planszy. Ginie się tu od kilku rzeczy: wspomnianych już wrogich ludków, od prądu (który może być pionowy lub poziomy) i jeśli spadniemy poniżej najniższej linii planszy (da radę na niektórych planszach). Gra całkiem super.
Zobacz także:
Acid Runner
Tu możesz podzielić się swoją opinią na temat recenzji Aneks.