Ocena: ( 9.5 / 10 )
Głosów: 2 Pobrano: 53 razy.
„Bride of Frankenstein” - „Narzeczona Frankensteina”. To właśnie nią sterujemy w tej grze. Naszym celem jest odnalezienie ciała ukochanego, kilku brakujących mu narządów i ożywić go. Niestety, to nie jest łatwe. Narządy będziemy musieli „pożyczyć” od ich właścicieli (którzy jednak najprawdopodobniej nie będą się domagali ich zwrotu – im już potrzebne nie będą) – jednak ci są schowani w grobach lub trumnach (a trumny są w różnych miejscach – w kilku kryptach, w jednej z wież zamkowych itd.), czyli będą potrzebne graczowi odpowiednie narzędzia – łopata (do rozkopywania grobów... może to uczyć bycia hieną cmentarną), kilof (do rozbijania wiek od trumien; przyda się też w razie kłopotów z kościotrupami) i lampa (w kryptach dużo nie widać, więc będzie potrzebne dodatkowe źródło światła). Bardzo ważnymi przedmiotami są klucze, które występują w kilku różnych kolorach oraz kształtach (np. dwa różne pomarańczowe klucze czy trzy rodzaje siwych kluczy) - dzięki nim otwieramy drzwi (co oczywiste), jednak każdy klucz jest do innych drzwi (jeden klucz otwiera kilkoro drzwi, ale każde drzwi otwiera tylko jeden klucz) i dlatego trzeba kombinować i szukać, który klucz pasuje do których drzwi.
Grafika nie powala na kolana, jednak jest jak najbardziej commodore'owa - dzisiaj, gdyby ktoś wydał grę z taką grafiką (i to na poważnie, a nie jako jakiś śmieszny bajerek freeware'owy lub dodatek do innej gry), to by zotał wyśmiany, jednak do C-64 pasuje (zresztą wtedy tylk otakie były). Dla wyjaśnienia tym, którzy nie wiedzą, jak było na C-64 i zobaczą jedynie screeny - C-64 oferował 16-kolorową paletę barw i rozdzielczość 384x282 (lub podobną) i dlatego są widoczne takie piksele (kochane przez wszystkich posiadaczy ośmiobitowców, czyli np. C-64), a szczegóły niedopracowane (bo inaczej niewiele by się zmieściło na ekranie - jak ktoś nie wierzy, to niech przyjrzy się gwiazdom czy sowie, ewentualnie nogom i rękom naszej "Blondyny").
Dźwięk jest taki, na jaki pozwalał sprzęt - bardzo ograniczony. Co to oznacza? Brak słów, wszystkie inne dźwięki są tworzone przez specjalny generator dźwięków, z którego odgłosy (czy muzyka) dobiegają bardzo uproszczone (w porównaniu z nimi MIDy - dzwonki polifoniczne z komórek - są super).
Co jeszcze mogę napisać o grze? Żeby nie grały w nią małe dzieci, bo mogą się nauczyć złych rzeczy (np. tego, że można rozkopywać groby i nie ponosić żadnych konsekwencji i mieć z tego jeszcze jakieś wymierne korzyści) - wiek powinni ustalić ich starsze rodzeństwo, rodzice lub ktoś taki.
...A tak poza tym to super gra:)
Tu możesz podzielić się swoją opinią na temat recenzji Narzeczona Frankensteina.