Paczka fajek i browarek jest, więc pora podsumować moje kolejne spotkanie z Flimbo's Quest tym razem w wersji na systemie Amstrad CPC. Może wydać się wam troszkę to dziwne, ale ja po prostu lubię sprawdzać moje ulubione gry na różnych systemach, jak również te mniej ulubione ale znane. Jedną z moich ulubionych a zarazem znanych gier jest właśnie produkcja System 3 zwana Flimbo's Quest, a dzięki kilku zapaleńcom działających na scenie powstał przyzwoity emulator systemu Amstrad CPC dzięki czemu mogę po raz czwarty zmierzyć się z przygodą tytułowego Flimbo w magicznym świecie Dewdropland.
Nie jest tajemnicą iż wydawanie gier na kilka systemów nie zawsze się opłaca, jak również nie zawsze wychodzi to na dobre danej produkcji na którymś systemie, czego dobitnym przykładem jest właśnie Flimbo's Quest na systemie Amstrad CPC. Według mnie najlepsza odsłona produkcji System 3 powstała na C64, potem na równi stawiam wersję na Atari ST( nie dawno pisałem recenzję) oraz wersję z Amigi ( też już zaliczyłem :D) - Co do wersji Amigowej, proponuję zapoznać się z moimi wypocinami na Atari ST, w sumie pod względem graficznym obie wersje nie odbiegają od siebie( troszkę wyraźniejsza grafa na Amidze), na plus Amigi należy zaliczyć lepszą jakość dźwięku. No, ale my zajmiemy się w końcu wersją na Amstrada CPC.
I tak, po odpaleniu gry wita nas całkiem ładny obrazek prezentujący naszego bohatera, lecimy dalej, menu z dobrze znaną muzyczką, więc naciskamy przycisk fire i...
Pierwsze co oczywiście żuci nam się w nasze oczy to grafika, a ta prezentuje się znakomicie, wyraźna, większa paleta kolorów niż w wersji na C64, jak na 8 bitów rewelka, no może troszkę przesadzam. Po krótkiej chwili fascynacji, żuci nam się w oczy inny wygląd menu, menu które pokazuje nam danego potwora do ubicia, biegnący czas itp. Czegoś tam brak, czego ? to już chyba wiecie po zobaczeniu fotek z wersji na Amstrada. Grafika na pewno jest plusem tej wersji, ale na tym koniec zachwytów, niestety po odpaleniu głównej gry i zachwytu na poziomem graficznym czegoś nagle zaczyna brakować, a tym czymś jest...
Brak rewelacyjnej muzyki która towarzyszyła nam w czasie naszej przygody z Flimbo na C64, Atari St oraz Amidze. Tak moi mili, w tej wersji nie ma muzyki, jedyne co usłyszymy z głośników to dziwne odgłosy przy wykonywaniu skoków czy strzelaniu - niestety to wszystko co usłyszymy w czasie grania, nie licząc muzyki w menu. Lecz jest jeszcze coś, coś co kładzie wersję Flimbo's Quest na Amstradzie, a ty czymś jest...
Animacja, a właściwe jeden z czynników który się na nią składa. Może tak, o ile Flimbo i reszta stworków rusza się jak powinien ( czyli w dobrze znany nam sposób), tak największą porażką zaliczaną do animacji jest scrolling. Jak zapewne pamiętacie z wersji na C64 i innych, gdy idziemy w lewo bądź w prawo ekran przesuwa się w odpowiednim kierunku którym idziemy, dodam że na C64, Atari St, Amidze odbywa się to płynnie, jak na możliwości sprzętów. W wersji na Amstrada jest tak. idziemy w prawo, dochodzimy do końca ekranu i stop klatka, przenosiny do następnej części planszy. Dodam że mocno to utrudnia poszukiwanie danego stworka do ubicia, jak zniknie poza ekranem który widzimy, a my ruszymy za nim i przejdziemy do następnej części planszy, to potworka tam nie będzie. Robi się przez to szukanie tak zwanej igły w stogu siana - przejście pierwszego poziomu w tej wersji zajęło mi prawie 10 min, więc ci co grali w Flimbo, wiedzą iż to bardzo dużo czasu. Jak scrolling prezentuje się w ruchu, możecie zobaczyć na YouTube.
Moje pierwsze wrażenie z Flimbo's Quest na systemie Amstrad CPC było piękne, niestety brak rewelacyjnej muzyki oraz koszmarny scrolling zabiły tą produkcję na tym systemie. Moja ocena dla gry to 6, mimo wszystko da się pograć, ale lepiej zająć się wersjami na C64, Atari ST oraz Amidze. Tak przy okazji, to chyba zaczynam rozumieć dlaczego ten system nie był jakoś szczególnie popularny, po przetestowaniu kilkunastu gier nie jest rewelacyjnie.
Tu możesz podzielić się swoją opinią na temat recenzji Flimbo's Quest.