No, prawie Bruce Lee. Ale chodzi o to samo - trzeba rozwalać przeciwników (czasem serek) ciosami karate i kung fu. Skacze sie tu po trzech podłogach. W każdym etapie jest po kilkunastu przeciwników, którzy biegają we wszystkie strony. czasem przybiegają zza ekranu, czasem pojawiają się ni stąd, ni zowąd na ekranie (ale poprzedza to kolorowy prostokącik). My mamy trzy życia (tzn. ta nasza postać, którą sterujemy). Gra się fajnie i przyjemnie. sam przechodziłem po kilka etapów w jednym graniu. Tylko kilka, bo na tej samej kasecie niewiele później była inna gra, fajniejsza - "Vikings".
Tu możesz podzielić się swoją opinią na temat recenzji Bruce Lee wiecznie żywy!.