Po mundialowy wysyp gier piłkarskich skończył się. Niczego konkretniejszego nie możemy o nim napisać, bo produkcje były jeśli nie żenujące, to w każdym razie marne, może za wyjątkiem FIFA Soccer. Z tym większą więc radością przedstawiamy Wam Action Soccer - na razie najlepszą, choć niedoskonałą, grę z omawianego gatunku, oczywiście w tamtejszych czasach 1995 roku.
Mamy możliwość wyboru 10 drużyn o rozmaitych uzdolnieniach i kretyńskich nazwach, brzmiących jak nazwy zastępów zuchowych. Jeśli chodzi o futbol, jesteśmy konserwatywni i wolimy grać jako Brazylia przeciw Anglii niż Zielone Żabki przeciwko Wściekłym Bawołom. Gra oferuje wszystkie podstawowe możliwości rozgrywek, tj. mecz towarzyski, ligę bądź puchar.
Akcję można oglądać z góry
- widok szybszy i ma swój urok
- oraz z boku, podobnie jak w FIFA, choć chyba lepiej. Znakomity obraz (choć niestety, powolnie animowany) uzupełniają doskonałe efekty muzyczno-dźwiękowe, wspaniale oddające atmosferę stadionu po brzegi wypełnionego rozochoconymi hooligans.
Jak widzicie, zapowiada się miło. Ale główna siła Action Soccer tkwi w sposobie symulacji zdarzeń na boisku. Zawodnikom piłka klei się do nogi i zgubić ją jest bardzo ciężko. Gdy prowadzimy piłkę, można oddać strzał (siłę i styl da się regulować) bądź podać do partnera. Bez piłki można atakować barkiem (na faul) bądź wślizgiem. Po dośrodkowaniu w sytuacji podbramkowej istnieje możliwość uderzenia głową bądź z woleja.
Znakomicie oddane są boiskowe sytuacje, szczególnie te „sam na sam". Kto próbował z takich akcji strzelić gola w innych grach (może z wyjątkiem Goal!) wie, że tego po prostu nie dawało się zrobić. A tu? Spoko! Można nawet objechać golkipera i wjechać z piłką do bramki! Po prostu rozpusta. Piłkarze zachowują się niezwykle realistycznie - możemy obejrzeć kilka ładnych sztuczek technicznych (przewrotki, podania piętą, podbicie piłki i jej uderzenie w powietrzu) i wiele rodzajów fiesty po strzeleniu gola. I ta ostatnia zaleta czyni grę aż surrealistyczną. Gość dostaje podanie z 40 metrów prosto na nogę, mija 3 obrońców przerzucając sobie piłkę nad głową, a potem z rogu boiska podaje piłkę do partnera po drugiej stronie pola karnego, który uderza z woleja i strzela w „okienko". Fajna akcja, nie? Ale nawet dobrej drużynie udaje się raz na 10 lat, a nie kilkanaście razy w meczu.
Następna wada gry to jej zbyt duża łatwość - nawet najlepszemu przeciwnikowi spokojnie można wgolić trzy do koła. A poza tym... Czemu po gwizdku nie ma zmiany stron? Wady tej gry nie przysłaniają jednak jej poważnych zalet, które powodują, że jak na razie jest najlepsza i koniecznie musicie ją zobaczyć.
Tu możesz podzielić się swoją opinią na temat recenzji Gool!.