BAT II właściwie nie różni się od części pierwszej. Jedyne zmiany (poza fabułą, rzecz jasna) dotyczą grafiki - teraz jest w rozdzielczości 320x200 w 256 kolorach (a czasem nawet 800x600 - ale to tylko w menu startowym).
Mało kto pamięta już BAT I, a grę tę po prostu trzeba zobaczyć. Nie dlatego, że jest dobra (bo i nie jest), lecz dlatego, że jest zupełnie odmienna od wszystkich prawie gier spotykanych na rynku.
Na pierwszy rzut oka jest to RPG - mamy tu klasyczną intrygę (jako agent międzyplanetarnej organizacji BAT musimy ukręcić łeb przestępczej organizacji) i równie klasyczne środki służące jej rozwiązaniu. Zbieramy przedmioty, kupujemy i sprzedajemy (a czasem kradniemy), rozmawiamy z innymi postaciami, werbując je od czasu do czasu do własnej drużyny. Postać naszego bohatera opisana jest wieloma współczynnikami punktowymi - klasyka. Świat, w którym się poruszamy, obserwujemy oczyma naszego bohatera, ale już przechodzenie pomiędzy lokacjami bardziej przypomina grę przygodową. Sposób organizacji (poprzez dzielenie go na coraz mniejsze okna) ekranu nie przypomina zaś już niczego. Jeśli „stoimy" na ulicy to jej widok zajmuje cały ekran. Po wejściu do budynku poprzednie okno podzielone zostaje na pól i prawa jego część zastępowana jest widokiem wnętrza budowli. Kolejne kroki „w głąb" prowadzą do dalszego podziału. Trudno powiedzieć czemu miało to służyć - bardziej denerwuje niż pomaga, ale trzeba przyznać, że pomysł jest ciekawy.
Mamy zatem już RPG i przygodówkę. Co dalej... cóż, dość duży szok czeka nas po wejściu do jakiegokolwiek środka komunikacji. W większości przypadków możemy zapłacić kierowcy (np. taksówki) za przewiezienie nas w żądane miejsce, bądź wynająwszy tylko pojazd... pilotować go samemu. W tych momentach BAT zmienia się w najprawdziwszy symulator -niezbyt rewelacyjnej jakości (grafika wektorowa bez tekstur, rozdzielczość 320x200), ale jednak.
Nie myślcie sobie, że to już koniec. Po kilku godzinach spędzonych na grze w BAT z pewnością traficie na jedną z zaszytych wewnątrz gier zręcznościowych. Możecie na przykład natrafić na uliczny automat rozrywkowy (są nawet takie z Asteroids), pozwalający nawet wygrać nieco tak potrzebnej w grze gotówki. Jeśli zaś zostaniecie przez kogoś zaatakowani (lub też, co bardziej prawdopodobne, sami zapragniecie kogoś pozbawić życia), to będziecie mieć niepowtarzalną okazję postrzelania sobie w grze do złudzenia przypominającej stary Operation Wolf. Celownik sterowany myszką, przesuwany krajobraz i ognia!.
To jeszcze nie wszystko. Pozostaje jeszcze jedna właściwość BAT, która sprawia, że jest to najdziwniejsza chyba z dotychczas wyprodukowanych gier w ogóle. Nasz agent nosi na ręku mały komputerek (czy też raczej urządzenie to wszczepione zostało chirurgicznie w jego rękę). Poza podawaniem aktualnego czasu (upływa on w grze nieustannie) i parametrów medycznych agenta (puls, ciśnienie krwii, temperatura i temu podobne) daje się on także programować, jak najprawdziwszy komputer. Program tworzymy rysując jego schemat blokowy na specjalnej siatce. Komendy, jakie mamy do dyspozycji, ograniczają się co prawda do jednego typu instrukcji warunkowej (mogące testować wiele różnych parametrów, odnoszących się tak do agenta, jak i do osób znajdujących się w pobliżu), nieskończonej pętli i kilkunastu poleceń wykonawczych (w większości wyświetlających jakieś komunikaty). Mimo to w krótkim czasie można zaprojektować i uruchomić program wspomagający nas w grze - podający na bieżąco czas, informujący o naszym stanie zdrowia i charakterystykach medycznych napotykanych osób oraz w odpowiednich momentach uruchamiający odpowiednie elektroniczne wszczepy, w jakie wyposażony został nasz bohater.
Co z tym zrobić?
W Koshan Conspiracy grać mogą jedynie fanatycy. Ja poczułem się przytłoczony mnogością różnych interfejsów użytkownika i pewną niespójnością fabuły (co tu dużo mówić - dopiero po przeczytaniu helpa dowiedziałem się, o co w ogóle w tej grze chodzi). Bardzo niedobre wrażenie sprawia oprawa graficzna - sprawiająca, iż czasem Koshan bardziej wygląda na nie najlepszą grę Shareware, niż na produkt komercyjny.
Grę tę jednak po prostu trzeba zobaczyć - znajduje się w niej bowiem wiele rewelacyjnych pomysłów, poukrywanych niczym rodzynki w cieście (z zakalcem). Świetna jest koncepcja programowanego zegarka, równie znakomity jest system przechowywania przedmiotów, segregujący je w strukturze drzewiastej. Pomysł umieszczenia symulatora w grze RPG także niczego sobie... i tak dalej.
Co tu dużo mówić, zobaczyć trzeba. A nuż się spodoba?
Tu możesz podzielić się swoją opinią na temat recenzji BAT 2.