W komputerowym świecie liczba niebezpieczeństw zagrażających Ziemi jest ogromna. Są to szaleni kosmici, inteligentni zbrodniarze, przeróżne rodzaje katastrof przypadkowych lub spowodowanych celowo i wszystko, co jeszcze jest zdolna wymyślać wyobraźnia programistów. Każdemu takiemu zagrożeniu może zwykle zapobiec tylko jeden człowiek — bohater gry. Do takich właśnie misji zalicza się zadanie bohatera Infiltratora.

Pierwszym etapem jest tu przelot super-śmigłowcem CGX-44 AIRWOLF do centrali niebezpiecznego przeciwnika, którym jest niejaki Mad Leader. Oczywiście śmigłowiec jest wyposażony we wszystkie cuda najnowszej techniki. Jedyny kłopot polega na tym, aby umieć z nich odpowiednio korzystać. No i trzeba umieć latać śmigłowcem. Ale to już drobiazg. Bardzo „pomocne" będą przyrządy pokładowe, których jest ponad dwadzieścia i trudno się we wszystkich połapać. Na szczęście gra jest przeznaczona dla ludzi, którzy to lubią.

Na trasie przelotu czekają liczne niespodzianki w postaci rakiet przeciwlotniczych dwóch rodzajów (naprowadzanych radiowo i termicznie) oraz śmigłowce własne (WHIPPLE i HAY-MISH) i wroga (BOOMER i SCUM). Pierwszym należy podać hasło INFILTRATOR, natomiast drugim OVERLORD. W obu przypadkach pomyłka może być bardzo kosztowna. Gdy zaś spóźnisz się i nadlatujący obiekt pierwszy zapyta o kod identyfikacyjny, to masz dokładnie 50% szans, że udzielisz poprawnej odpowiedzi. Dodatkowo, co pewien czas pojawiają się szaleńcy, którzy strzelają do wszystkiego, co się rusza. Trzeba ich zestrzelić, bo żadne hasło nie pomoże.

Dotarcie do celu to dopiero początek przygód. Po udanym lądowaniu czeka na ciebie właściwe zadanie (po nieudanym musisz rozpoczynać od nowa). Na ziemi również roi się od pułapek i wrogów. Do ich pokonania dysponujesz przeróżnymi środkami — poczynając od fałszywych dokumentów, a kończąc na... dynamicie. Najważniejszym jednak przedmiotem jest aparat fotograficzny do fotografowania znalezionych dokumentów. Po zebraniu wszystkich niezbędnych przedmiotów i wykonaniu koniecznych fotografii trzeba jeszcze wrócić do śmigłowca. Na wszystko to masz wyznaczony czas, a jego przekroczenie kończy się śmiercią.

Ostatnim etapem przygody jest powrót śmigłowcem do bazy. Wejście do niego jest możliwe dopiero po całkowitym wypełnieniu misji naziemnej. W przeciwnym razie po prostu nie można otworzyć drzwi. Zwycięstwo gracza następuje dopiero po powrocie do bazy. Oczywiście powrót ten „uprzyjemniają" wcześniej wymienione „atrakcje".

W odróżnieniu od wielu innych programów dla „małego" Atari Inflitrator nie został przez programistów potraktowany po macoszemu. Widać tu dbałość o wykorzystanie możliwości które udostępnia komputer — od strony graficznej program jest opracowany dobrze. Nieco gorzej przedstawia się dźwięk, ale też trudno wymyślać coś nowego w dziedzinie odgłosów silnika, rakiet, strzałów, wybuchów itd. Do sterowania śmigłowcem, a w części naziemnej bohaterem służy joystick oraz szereg klawiszy. Na początku pewną trudność sprawia ich zapamiętanie, ale jest to tylko kwestia nabrania odpowiedniej wprawy.

Infiltrator nie jest żadną nowością. Jego fabuła do złudzenia przypomina Spy vs. Spy. Podobieństwo to zwiększa końcowa zapowiedź następnej przygody na wyspie. Program ten jest jednak znacznie wzbogacony i stanowi w pewnym stopniu symulację śmigłowca połączoną z grą zręcznościową typu "bij-zabij". Dla zwolenników tego typu zabawy będzie wszakże atrakcją.