Kingdom at War składa się niemal w całości z pomysłów, na które mądrzy ludzie wpadli bardzo dawno temu. Gra jest niemal dokładną „podróbką" Defender of the Crown, z możliwością gry przez modem. Mimo swej wtórności. KAW potrafi przykuć do monitora na wiele godzin. Przyczyna tego tkwi zapewne w sentymencie, jakim wielu graczy darzy stare, dobre, klasyczne gry, które spełniały swoją powinność bez powszechnych dziś komercyjnych udziwnień.
Tytułowe Królestwo to zestaw rozrzuconych po mapie miast i wiosek, które są obiektem walk między sześcioma przywódcami klanów. Walki toczą się z udziałem dziesięciu typów wojsk - od piechoty przez ciężkozbrojną konnicę, aż po balisty i tarany. Wadą są niewielkie możliwości rozbudowy miast. Ograniczają się one jedynie do wzmocnienia obrony - zwiększenia załogi zamku, budowy murów czy wyrzutni pocisków. Brak możliwości inwestowania w miasta nie pozwala różnicować ich wartości, a tym samym ich atrakcyjności dla przeciwnika.
Zdecydowanie bardziej interesująco wyglądają możliwości kontroli oddziałów. Armia ma do dyspozycji szereg „argumentów" przydatnych w konflikcie zbrojnym. Żołnierze muszą być ponadto dobrze żywieni i wypoczęci, aby ewentualna potyczka zakończyła się sukcesem gracza, a nie komputerowego przeciwnika, który w dziwny sposób ma tendencję do bycia wielokrotnie silniejszym.
Zdecydowanie polecam tę pozycję miłośnikom klasyki.
Zobacz także:
Kingdom At War
Tu możesz podzielić się swoją opinią na temat recenzji KAW.