W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku przygodówki święciły triumfy. Były to często gry dla całej rodziny - bardzo humorystyczne jak cała seria o małpiej wyspie albo detektywistyczne jak Broken Sword. Ale powstawały również inne przygodówki, takie dla ludzi o mocnych nerwach. Właśnie takim tytułem jest Prisoner of Ice.

Gra bazuje na prozie H.P. Lovecrafta. Akcja rozpoczyna się w czasie drugiej wojny światowej na łodzi podwodnej angielskiej marynarki H.M.S. Victoria, a naszym bohaterem jest młody porucznik Ryan. Na pokładzie okrętu w tajemniczych okolicznościach pojawiła się bestia, której przez resztę gry będziemy musieli stawiać czoło. Losy naszej przygody rzucą nas w różne miejsca, od baz wojskowych po wielopiętrowe biblioteki, a nawet… Przyszłość. Gra jest typowym przedstawicielem point & click. Niestety wiele sekwencji trzeba wykonać w ograniczonym czasie, a niepowodzenia skutkują porażką i śmiercią bohatera. Szkoda, bo takie rozwiązania mogą budzić frustrację, a efekt poczucia zagrożenia i tak jest zapewniony przez przytłaczający klimat. Grafika w przeciwieństwie do wielu innych przedstawicieli gatunku lat końca XX wieku nie jest komiksowa. Oczywiście nieubłaganie się zestarzała, jednak widać dążenia twórców do realizmu.

Grę mogę polecić fanom przygodówek. Jednak dla ludzi preferujących inne gatunki albo szukających radośniejszego klimatu może ona nie być za ciężka.