Ocena: ( 7.5 / 10 )
Głosów: 4 Pobrano: 76 razy.
Świat trzeciego tysiąclecia. Przeludniona, zatruta Ziemia jest bliska zagłady. Pomóc może tylko kolonizacja odległych planet. Do niewdzięcznej i bardzo trudnej roli kolonizatorów zostają wybrani więźniowie, poprzednio zsyłani na Io, księżyc Jowisza (i na inne księżyce). Po wielu latach nadejdzie czas, że potomkowie dawnych więźniów, czyli Freedom Guard zechcą zrzucić jarzmo Imperium.
W Dark Reign zachowano typowe dla klonów C&C zasady: walczymy o surowce (tym razem jest to czysta, nieskażona woda), budujemy bazę i zdobywamy nowe technologie produkcji oraz, oczywiście, szykujemy armię, aby rozprawić się z konkurentem. W Dark Reign czerpiemy zyski ze sprzedaży wody, ale musimy również dbać o właściwy poziom energii naszej bazy (budując generatory lub zdobywając specjalny surowiec), aby urządzenia i fabryki działały szybko i sprawnie.
Przyznam, że Dark Reign troszkę mnie rozczarowała. Przede wszystkim, budynki są zbyt podobne do siebie - w C&C nie można było pomylić baraków z fabryką czy punktem napraw sprzętu. Poza tym jednostki walczące w grze są zbyt małe. Gra nie ma więc takiego nastroju jak C&C czy Dark Colony. Maleńkie są postacie żołnierzy, małe pojazdy pancerne, nawet najstraszliwsze śmiercionośne urządzenia wyglądają jak miniaturki. Zastrzeżenia można też mieć do interfejsu użytkownika - korzystanie z niego nie jest tak łatwe jak powinno być w strategii czasu realnego.
Bardzo ważnym elementem każdej gry jest SI wyrażająca się zarówno w umiejętności dowodzenia wojskami komputera, jak i sterowania oddziałami gracza. Niestety, pod tym pierwszym względem Dark Reign nie czyni przełomu. Czołg komputera, z ukrycia bezkarnie bombardujący moją wieżyczkę, nagle opuszcza bezpieczne miejsce i wpada pod lufy. Łatwo przewidzieć trasy ataków, na dodatek przeprowadzanych siłami niegroźnymi dla dobrze zabezpieczonej bazy. Można mieć również zastrzeżenia do sterowania przez komputer oddziałami człowieka. Owszem, jednostki podejmują czasem samodzielne działania, ale nie zawsze jest to nam na rękę. Inna rzecz, że mamy do wyboru kilka opcji sterowania zachowaniem naszych żołnierzy - w zależności od przydzielonego zadania będą inaczej postępować.
W Dark Reign wprowadzono pewne ciekawe rozwiązania. Otóż niektóre z naszych wojsk będą mogły przybierać postać drzew czy kamieni, inne udawać oddziały nieprzyjaciela (niestety, jak zauważyłem, ten zwykle odkrywa mistyfikację), jeszcze inne mogą znikać pod ziemią lub, dzięki specjalnym budowlom w bazie, być transportowane w dowolny punkt mapy. Część wojsk potrafi poruszać się nad powierzchnią wody i dzięki temu ani rzeki, ani jeziora nie stanowią dla nich przeszkody. Możemy również budować fałszywe budynki, mające wprowadzić w błąd wrogie armie. Wprowadzono także możliwość wykorzystania ukształtowania terenu. Jednostki są w stanie np. znaleźć sobie miejsce za drzewami, z którego bezkarnie atakują wroga. W grze wykorzystano również opcję Fog of War, ale gracz może instalować kamery o sporym zasięgu widzenia lub ustawiać zamienionych (np. w drzewa) skautów, obserwujących ruchy przeciwnika.
Od strategii czasu realnego wymagam, aby zasady gry można było pojąć w jednej chwili. Dark Reign nie jest tak przejrzysta jak Dark Colony, ale daleko jej do skomplikowania Conquest Earth. Kolejne misje stopniowo wprowadzają nas w świat gry i pozwalają bez problemów opanować prawidła nim rządzące. Ogromnym atutem Dark Reign jest bardzo pieczołowicie przygotowany i, mimo wielu opcji, prosty w użyciu edytor map. Dzięki niemu możemy zaprojektować zarówno małe ćwiczebne pola bitwy, jak i olbrzymie areny dla ośmiu graczy. Oczywiście, dostępna jest również opcja multiplayer.
Dark Reign nie jest programem ani nowatorskim, ani przełomowym. Nie ma też tej mrocznej atmosfery, która cechowała Dark Colony. Nie zmienia to jednak faktu, że jest całkiem przyzwoicie wykonaną grą którą miłośnicy strategii czasu realnego mogą kupić bez obaw, że się rozczarują.
Tu możesz podzielić się swoją opinią na temat recenzji Czarne czasy....