"Walczę za honor, wolność... i definitywnie panienki!"
To już trzecia część przygód Duke'a, w którą możemy zagrać i to w trójwymiarze. Świat znowu nawiedziły paskudztwa z piekła rodem, a Ty, jako najlepszy zbawca świata, musisz ich wygnać tam, skąd pochodzą.
Wyraźnym walorem gry jest tutaj postać Duke'a. Jego imię możemy dosłownie przetłumaczyć jako "Książę, niszcz ich" (Duke Nuke'em), co wnosi do gry pewną dozę humoru. Jest on typowym superbohaterem - przypakowany, charyzmatyczny twardziel, z dodającymi animuszu okularamy przeciwsłonecznymi. Zapomniałbym dodać, że cechuje go również wielka pewność siebie, którą wiele razy usłyszymy w grze pod postacią zabawnych odzywek.
Grafika, jak na tamte czasy, stoi na dość wysokim poziomie, choć nie najwyższym. Lokacje, po których będziemy się poruszać wyglądają ciekawie, komponują się z kolorami, są dopracowane pod względem struktury. Innymi słowy - są ładne. To samo tyczy się przeciwników, który jest mniejwięcej osiem typów plus przeciwnicy kończący dany etap (pot. bossy). Szakardne bestie posiadają różny stopień zagrożenia, lecz celny strzał z ręcznej wyrzutni rakiet powinien wszystko wyjaśnić między wami.
Dźwięk, według mojej subiektywnej oceny, po prostu rządzi. Może wpłynął na to fakt, że przez pewien czas z moich głośników wydobywały się nutki backgroundowej muzyki z Dizziego. Mniejsza - trzymajmy się głównego wątku. Niemal każda plansza ma inną ścieżkę dźwiękową, co w znacznym stopniu urozmaica rozgrywkę. Równie silne są odgłosy wystrzeliwanych pocisków z różnej broni. Nie ma nic lepszego na mój układ nerwowy jak jęk zażynanych pig cops'ów i dźwięk obracającego się karabinu łańcuchowego. To wszystko zakrapiane cichą muzyką w tle.Oj, tak...
Porównując grę z takimi produktami jak Doom lub Wolfenstein, wypada ona nie gorzej niż inne. Spokojnie dorównuje im grywalnością, konstrukcją poziomów, a przewyższa dawką świetnego humoru, co nadaje akcji troszkę... realizmu? Warto się przekonać, więc do dzieła!