Space Quest V jest logiczną kontynuacją czwartej części serii gier Space Quest, której akcja toczy się w science-fictionowym świecie, ale z nutą idiotyzmu. Seria ta składa się z sześciu części.
W tej części, Roger Wilco - kosmiczny śmieciarz - nie jest już tylko prostym bohaterem poprzednich odsłon, lecz jest teraz oficerem akademii StarCon, dzięki oszustwu na egzaminie końcowym. Ale kto by się przejmował, ważne jest, że możemy prowadzić wielkie, tuningowane statki kosmiczne z otwartym oknem i podrywać trójpiersiowe laski w modnych barach Orion. Jako kapitan dumnie stojący na czele swojego śmieciszczura - fantastyczny kosmiczny statek śmieciowy - ma na zadanie odkryć przyczyny transgenicznych mutacji, które rozprzestrzeniają się po całej galaktyce. Tak więc, szaleństwo, dobrze opisane przez Sierrę, w ustach typowego antybohatera tego typu gier point & click.
Piąta odsłona, ale moim zdaniem najbardziej udana. Gra została wydana w 1993 roku i ma bardzo zaawansowaną grafikę ja na te czas. Bohater posiada osobistego facehuggera, który umożliwia wiele rzeczy, czasem dość makabrycznych i podejrzanych. Poza tym, podobnie jak w innych częściach, gra zawiera wiele odniesień do klasycznej fantastyki naukowej: Obcego, Star Treka i innych subtelnych odniesień, których też nie załapałem. W każdym razie gra jest dość długa: naprawdę się nie nudzimy, a akcja jest bardzo ciekawa.
Zobacz także:
Solucja
Tu możesz podzielić się swoją opinią na temat recenzji Następna mutacja.